#oni
Ich twarze stanÄ… siÄ™ rozpoznawalne po dÅ‚uższym przyjrzeniu. Dopiero wtedy pamięć podsunie ich nazwiska, w ostatnich latach codziennie przesuwajÄ…ce siÄ™ na paskach TVP: JarosÅ‚aw KaczyÅ„ski, Beata SzydÅ‚o, Mateusz Morawiecki, Krystyna PawÅ‚owicz, SÅ‚awoj Leszek GÅ‚ódź i tak dalej. PoÅ›ród rzÄ™dów zdjęć odróżniajÄ… siÄ™ trzy lustrzane pola. Rozpoznanie przychodzi natychmiast: to ja. W pracy o grupowej tożsamoÅ›ci, puÅ‚apkach zaimków, niebezpieczeÅ„stwach podziaÅ‚ów i boleÅ›nie niemożliwych próbach ich zniesienia Marcin Osiowski po raz kolejny przykÅ‚ada narzÄ™dzia estetyki do pola polityki. I po raz kolejny zaprasza do wspóÅ‚pracy artystów innych mediów: artystkÄ™ performansu KlaudiÄ™ Szott oraz reżysera Antoniego Gustowskiego.
​
ONI
Ikoniczne wizerunki polityków i polityczek (do których najwyraźniej zalicza też księży) Osiowski utrwaliÅ‚ w niepiÄ™knych grymasach, ciasno wykadrowane, liczne i stÅ‚oczone w bliskim sÄ…siedztwie. Mozaikowy pas zestawionych kwadratów przywodzi na myÅ›l sitodrukowe odbitki Andy’ego Warhola (Marilyn Monroe, Muhammad Ali, PrzewodniczÄ…cy Mao), które przez zwielokrotnienie znanych twarzy wywoÅ‚ywaÅ‚y u patrzÄ…cego paradoksalne poczucie wtórnej nieznajomoÅ›ci. Osiowski spotÄ™gowaÅ‚ jeszcze ten efekt poprzez ujednolicenie i spÅ‚aszczenie kolorystyki. Część decyzji artysta pozostawiÅ‚ zresztÄ… bezmyÅ›lnoÅ›ci programu komputerowego, po swojemu rozlewajÄ…cego czerwone wypeÅ‚nienie tÅ‚a.
„Obrazy polityków sÄ… powtarzane, ponieważ ktoÅ› chce, żebyÅ›my im ufali” (Truszkowski, Andy Warhol jako producent reprezentacji, w: Andy Warhol, red. Agata Smalcerz, Múzeum Moderného Umenia Andy Warhola, Medzilaborce Slovensko, Galeria Bielska BWA, Bielsko-BiaÅ‚a 1997, s. 30) – taka jest rola fotografii w kampanii wyborczej. Tymczasem w swojej konwencji Osiowski doprowadziÅ‚ do czegoÅ› wrÄ™cz przeciwnego. Mimo że siÄ™gnÄ…Å‚ po znane fotografie z domeny publicznej, kalejdoskopowość zestawienia zamaskowaÅ‚a osobiste rysy. Od uniformizacji kompozycji zdjęć poprzez umieszczenie wszystkich ust poÅ›rodku kadru i naÅ‚ożenia im pikselowych czarno-czerwonych mundurków niedaleko już jest do policyjnej kartoteki.
​
Za sprawÄ… cyfrowych operacji Osiowskiego doskonale znani z informacyjnych portali i plakatów wyborczych „oni” stali siÄ™ wieloÅ›ciÄ… kopii tego samego „obcego”. Widz stoi naprzeciwko nich, tak odmienny, bo cieszÄ…cy siÄ™ indywidualnoÅ›ciÄ… i poszczególnoÅ›ciÄ… wÅ‚asnego „ja”.
​
Tymczasem przedstawieni politycy, pÅ‚ynÄ…cy na wzbierajÄ…cej w ostatnim dziesiÄ™cioleciu europejskiej fali populizmu i nacjonalizmu, chÄ™tnie posÅ‚ugujÄ… siÄ™ w swoich wystÄ…pieniach jÄ™zykowÄ… ramÄ… „my - oni”, traktowanÄ… jako synonim podziaÅ‚u „swój - obcy” (M. WrzeÅ›niewska-Pietrzak i M. KoÅ‚odziejczak, Antynomia „my–oni” – kategoria osoby w jÄ™zyku polskim i jej funkcja w politycznym dyskursie populistycznym, w: Badania nad dyskursem populistycznym. Wybrane podejÅ›cia, red. A. StÄ™piÅ„ska i A. LipiÅ„ski, Wydawnictwo Naukowe WydziaÅ‚u Nauk Politycznych i Dziennikarstwa, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, PoznaÅ„ 2020, s. 86) . Podmiot polityczny, z którym ma siÄ™ utożsamiać ich elektorat, politycy konstytuujÄ… w opozycji do „onych”; jak gorzko pisze Osiowski: „zależnie od potrzeb narracyjnych i perspektywy, […] Å»ydów, Arabów, UkraiÅ„ców, niemieckich okupantów, […] roznoszÄ…cych choroby imigrantów, […] rosyjskich zaborców, […] lewaków, cyklistów, pedaÅ‚ów i lesbijek” ( cytaty pochodzÄ… z osobistych notatek Marcina Osiowskiego, o ile nie zaznaczono inaczej). Z drugiej strony politycy na Å›cianie „onymi” okreÅ›lajÄ… też „elity” czy urzÄ™dników Unii Europejskiej: „możnych tego Å›wiata knujÄ…cych przeciwko zwykÅ‚ym ludziom”.
​
MY
Osiowski od dawna w piÅ›mie i w mowie potÄ™pia zarówno dziaÅ‚alność wÅ‚adz komunistycznych przed 1989 rokiem, jak i obecnego rzÄ…du pod wodzÄ… PiS. CzÄ™sto przyrównuje ich sposób dziaÅ‚ania, a zwÅ‚aszcza retorykÄ™. Kojarzony z komunizmem czerwony kolor tÅ‚a przetworzonych zdjęć można odczytać jako wskazanie w stronÄ™ tego zestawienia.
​
StÄ…d Å‚atwo zaÅ‚ożyć, że z perspektywy Osiowskiego przedstawieni w cyfrowej mozaiko-kartotece politycy to „oni” – dlatego odpowiednio zatytuÅ‚owaÅ‚ pracÄ™. Przecież wielu reprezentantów jego pokolenia prowadzi prostÄ… liniÄ™ od „komuny”, z którÄ… walczyli w studenckich latach 80., do wspóÅ‚czesnych populistów. Skoro tak, to znaczy, że artysta umieszczaÅ‚by siebie po stronie „nas”, ale tych obcych dla wÅ‚adzy i „narodu”, który ona chce reprezentować. A w grupie ze sobÄ… – jak można w tym punkcie przypuszczać – widziaÅ‚by też swoich odbiorców.
​
Jednak w tej pracy, podobnie jak Teresa ToraÅ„ska w tak samo zatytuÅ‚owanym zbiorze w wywiadów z prominentami wczesnej PRL (Oni, drugi obieg, 1985), Osiowski dowodzi, że próba spojrzenia z ukosa na narracjÄ™ „my – oni” jest najczęściej nieporównanie ciekawsza niż utrzymanie tego podziaÅ‚u. Jako wieloletniego studenta filozofii Ludwiga Wittgensteina, artystÄ™ interesuje relacja jÄ™zyka z rzeczywistoÅ›ciÄ…. Nie umyka mu wiÄ™c ironia okazjonalnoÅ›ci zaimków „my” i „oni”. Poprzez użycie jednego z nich jako tytuÅ‚u pracy, a przede wszystkim poprzez zamontowanie lustra poÅ›ród portretów, Osiowski przebiegle uwidacznia fakt, że „my” i „oni” to wyrażenia deiktyczne – takie, których znaczenie zależy od kontekstu wypowiedzi. Dla nas „my” to my, a „oni” to oni, ale przecież z kolei dla nich to my jesteÅ›my „oni”. Wszystko zasadza siÄ™ na tym, z czyich ust to sÅ‚owo wychodzi: na ustawieniu podmiotu.
​
Obok statycznej, fotograficznej kompozycji Osiowskiego, przestrzeni pracy dopeÅ‚niajÄ… wideo wykonane przez Antoniego Gustowskiego oraz odczytywany przez aktora Grzegorza Sierzputowskiego poetycki tekst Klaudii Szott Lewiatan. Usta poruszajÄ…ce siÄ™ bezgÅ‚oÅ›nie na ekranach nadajÄ… wizualnÄ… formÄ™ dyskursowi. ZawężajÄ…c kadr, odcinajÄ…c dźwiÄ™k i spowalniajÄ…c obraz Osiowski z Gustowskim zdefamiliaryzowali medialny rytuaÅ‚ oglÄ…dania gadajÄ…cych gÅ‚ów. MówiÄ…ce „my” lub „oni” usta staÅ‚y siÄ™ wykonujÄ…cym puste przebiegi zespoÅ‚em mięśni. Absurdalne ruchy zostaÅ‚y wytrawione z wszelkiego znaczenia. SÅ‚yszany z gÅ‚oÅ›ników tekst jest natomiast monologiem wewnÄ™trznym, zapisem przeżyć mÅ‚odej artystki w zetkniÄ™ciu z monumentalnÄ… seriÄ… fotografii.
JA
UmieszczajÄ…c lustra pomiÄ™dzy zdjÄ™ciami, Osiowski podważa grubo ciosane bloki tożsamoÅ›ci grupowej. Widzom patrzÄ…cym na siebie w lustrze trudno nie myÅ›leć o kwestii rodzenia siÄ™ indywidualnoÅ›ci – o opisanym przez psychoanalityka Jacquesa Lacana stadium lustra, procesie, w którym maÅ‚e dziecko pierwszy raz wyodrÄ™bnia siebie z caÅ‚oÅ›ci Å›wiata jako podmiot. Wzrok odgrywa tu niebagatelnÄ… rolÄ™. PowstajÄ…cy podmiot paradoksalnie patrzy na obraz swojego ciaÅ‚a jako na innego.
​
TakÄ… afektywno-politycznÄ… możliwość dajÄ… widzowi estetyczne decyzje Osiowskiego. „My” to znaczy ja i ktoÅ› jeszcze (M. WrzeÅ›niewska-Pietrzak i M. KoÅ‚odziejczak, Antynomia „my–oni”…, dz. cyt., s. 85). W pÅ‚aszczyźnie tej pracy lustro dokonuje fotomontażu: wkleja widza na zdjÄ™cie klasowe ze znanymi populistycznymi politykami i polityczkami. Co zrobi osoba patrzÄ…ca? Jak siÄ™ poczuje? W jednym szeregu z nielubianymi politykami stanie niechÄ™tnie lub poczuje siÄ™ wyróżniona wokóÅ‚ postaci z pierwszych stron gazet. Porówna swojÄ… fizjonomiÄ™ z rysami na zdjÄ™ciach, przesunie twarz, by usta trafiÅ‚y w Å›rodek kadru. BÄ™dzie naÅ›ladować gimnastykÄ™ mięśni widocznÄ… na ekranach. Odbije w lustrze rÄ™kÄ™ zamiast twarzy albo zrobi selfie ze znajomymi, by pójść Osiowskiemu na przekór.
​
JeÅ›li zidentyfikuje siÄ™ ze swoim obrazem w lustrze, zacznie przynależeć do grupy polityków. Wszak politykÄ™ robi siÄ™ obrazami. Czy dostrzeże jakieÅ› fizyczne podobieÅ„stwo? Czy stanie siÄ™ kimÅ› innym? Czy inaczej zagÅ‚osuje w najbliższych wyborach? Czy jednak wrażenie obcoÅ›ci w tej grupie bÄ™dzie nie do zniesienia, a siÅ‚a niepodobieÅ„stwa sprowokuje do buntu?
​
Osiowski obraca podziaÅ‚ „my ï€ oni”, pokazuje jego jednoczesnÄ… naturalność, oczywistość i materialność oraz wzglÄ™dność, absurdalność i dyskursywność. Ale czy bez niego jest możliwe zbudowanie tożsamoÅ›ci czÅ‚owieka? Czy da siÄ™ i czy warto go w jakiÅ› sposób przekroczyć? A jeÅ›li nie na polu partyjnej polityki, to może na polu politycznej estetyki?
​
kuratorka wystawy „Oni” oraz autorka tekstu: Aleksandra Paszkowska